Historia O. Marie-Alphonse Ratisbonne. Co wydarzyło się w Rzymie, 20 stycznia 1842 roku?

Witraż w szkole NDS, w Strasbourgu.

„ Śpiewajcie Panu, bo uczynił wzniosłe rzeczy!

Niech to będzie wiadome po całej ziemi!

Wznoś okrzyki i wołaj z radości, mieszkanko Syjonu,

bo wielki jest pośród ciebie Święty Izraela!»

(Iz 12, 3-6)

 

 

 

 

„ Światło a w tym świetle jasność…”

Historia objawienia Matki Bożej O. Alphonsowi- Marii Ratisbonne NDS

w Rzymie, 20 stycznia 1842 roku.

 

Jest rok 1841. Zaręczony z piękną Flore młody Żyd, Alphonse Ratisbonne, wyrusza właśnie w podróż po Europie, pragnąc dotrzeć przez Neapol, Sycylię i Maltę aż do Konstantynopola. Nie wiadomo dlaczego zmienia nagle zdanie i kupuje najpierw bilet do Rzymu. Ma 28 lat i większość swego życia przeżył bez religii i wiary w Boga, kierując się tylko busolą przyzwoitości i współczucia. Od pięciu lat stara się jednak poszukiwać Boga, poznawać judaizm, jednocześnie pomagając w wychowaniu żydowskiej młodzieży, a wszystko to za sprawą miłości do pobożnej i zaangażowanej religijnie narzeczonej .

Nie przypuszcza, że ta rzymska podróż  rozpoczęta w styczniu 1842r. przemieni całe jego życie. Już nic nie będzie podobne do czasu sprzed opuszczenia rodzinnego Strasburga.

O. Theodor Ratisbonne NDS

Kilka lat wcześniej jego starszy brat Theodor Ratisbonne, późniejszy założyciel zgromadzenia Notre Dame de Sion (Sióstr Matki Bożej z Syjonu), studiując filozofię i teologię odkrywa wiarę chrześcijańską, przyjmuje chrzest i zostaje wyświęcony na kapłana. Jego przejście na katolicyzm skłania całą jego rodzinę do zerwania z nim wszelkich kontaktów. Theodor pracuje w paryskiej parafii Matki Bożej Zwycięskiej , zakłada tam wiele dzieł charytatywnych i edukacyjnych. Jest też kaznodzieją i rekolekcjonistą, a najczęstszym tematem jego rozważań jest Maryja. Jak wyznaje, jego jedyną ambicją jest zostać Jej oddanym sługą. Maryjność Ratisbonnne’a jest do gruntu chrystocentryczna. Zawsze ukazuje Maryję w perspektywie Jezusa. Nawet mówiąc o Jej religijnych korzeniach odwołuje się do Niego: „ Tak jak Jezus chciał narodzić się w narodzie powstałym z patriarchów i proroków tak też, patrząc na swa matkę, widział w niej córkę Abrahama, Izaaka i Jakuba.” ( P. Th. Ratisbonne „ Preface des Miettes evangeliques”). Wydarzenie z 20 stycznia 1842 , w którym uczestniczy jego brat Alphons, ostatecznie potwierdza jego wewnętrzne przynaglenie, aby wejść w coraz głębsza relację z Maryją, córką Izraela.

O. Maria-Alphonse Ratisbonne NDS

 Co takiego wydarzyło się w roku 1842 w Rzymie? Młody Alphonse Ratisbonne przybywa do Rzymu 5 stycznia 1842r. Zwiedza miasto, kościoły oraz getto, które wywiera na nim duże wrażenie i wzbudza niechęć do chrześcijan. Pisze w liście do swojej rodziny: „ Wolę być po stronie prześladowanych niż prześladowców”. Lecz zanim ten list dotrze do Strasburga Alphonse będzie już chrześcijaninem.

W Rzymie spotyka barona Theodora de Bussierre, przyjaciela swego starszego brata. Staje się on jego przewodnikiem po Rzymie , który poza historią Wiecznego Miasta chętnie porusza też delikatne tematy związane z wiarą, nawróceniem i możliwością zmiany wyznania. Alphonse jednak zawsze zachowuje uprzejmy dystans wobec tych wyraźnych aluzji, żartując nawet ze zbyt – jak dla niego – pobożnych tematów. Któregoś dnia baron bezceremonialnie ofiaruje mu cudowny medalik, prosząc , aby go od tej pory nosił, bo przecież tak mała rzecz nie może nic zmienić  w trzeźwo myślącym człowieku. Alphons zgadza się i żartuje: „ Nagle jestem katolikiem.” – Ponieważ jest pan szczerzy – idzie za ciosem baron – to może zechce pan jeszcze odmówić krótką modlitwę do Maryi „ Memorare”, ułożoną przez świętego Bernarda: „ Dobrze wychowany i grzeczny Alphonse nie jest temu przeciwny i przepisuje tekst z kartki, którą podsuwa mu Bussierre. Misjonarską gorliwość barona de Bussierre uważa on jednak za lekką przesadę. Myśli : co by to było, gdybym to ja kazał mu przepisać jakąś żydowska modlitwę. Całe to dziwne zdarzenie Alphonse stara się traktować jako dobry, choć wysilony nieco żart, który niedługo zapisze w swoim dzienniku podróży. Przepisując modlitwę nauczy się jej mimochodem na pamięć i będzie ona w nim rozbrzmiewać przez  następne dni, nie wzbudzając jednak żadnych religijnych uczuć. Mogło by się zdawać, że gorliwy prozelityzm barona de Bussierre nie przyniósł żadnych rezultatów, ale oto nadchodzi noc z 19 na 20 stycznia. Ratisbonne śpi dość czujnym, męczącym snem. Nagle przebudzony widzi przed sobą drogę, a na jej końcu nagi , czarny krzyż. Nie ma na nim postaci Jezusa. Kiedy tylko próbuje odgonić od siebie ten obraz, obraz nieubłaganie powraca. Choć wizja jest wyraźna i walka ta trwa dosyć długo, to jednak już rano Ratisbonne traktuje ją jako zwykły koszmar. Dopiero później zauważy ,że krzyż ten widnieje na rewersie cudownego medalika. Miłe spotkanie w godzinę południową z przyjaciółmi w kawiarni w pobliżu Hiszpańskich Schodów zmywa resztki złego wspomnienia. Lekka i dowcipna konwersacja wprawia go w dobry humor. Zaprasza nawet przyjaciół na swój ślub planowany na lato 1842 roku. Lecz oto znów na jego drodze staje baron Bussierre  z propozycją małej przejażdżki. Rozluźniony Raisbonne z przyjemnością przystaje na tę propozycję. Nie przeszkadza mu nawet , że baron na chwilę przerywa wycieczkę przed kościołem Świętego Andrzeja delle Fratte , żeby w tamtejszej zakrystii załatwić kilka spraw związanych z pogrzebem swego przyjaciela, pana de la Ferronnays. Zmarły jeszcze kilka dni wcześniej, słysząc o młodym Alphonsie, obiecał modlitwę i mszę świętą w jego intencji. Alphons nie czeka jednak w dorożce i wybiera się na zwiedzanie kościoła. Zabytek wydał mu się mały, biedny i pusty, nie było w nim nic godnego uwagi . Jedynie tylko dziwny czarny pies przybłęda i prawdziwy natręt z piekła rodem, który pojawił się nie wiadomo skąd, plątał mu się pod nogami i przeszkadzał w tym skromnym zwiedzaniu. Ale i on wkrótce zniknął. I wtedy wydarzyło się „to”. „ O Boże , widziałem jedną rzecz!!!” – powie.

Tak później wspominał te wydarzenia:

Marie 20.01.1842r.

Przebywałem w kościele już od jakiegoś czasu, gdy nagle ogarnął mnie trudny do wyrażenia niepokój. Podniosłem oczy, cały budynek jak gdyby zniknął pozostawiając jakby w centrum skąpana w świetle jedną z kaplic, a po środku tego promienistego światła, ukazała się stojąca na ołtarzu, duża, w światłości, pełna majestatu i czułości Dziewica Maryja, taka jaką mam na medaliku; jakaś nieodparta siła pchała mnie w jej stronę. Maryja dała mi znak ręką abym ukląkł, wydawało się, że mówi: tak dobrze! Nic mi nie powiedziała, lecz ja wszystko zrozumiałem.” (L’evenement de 20 janvier 1842 et Marie-Alphonse Ratisbonne, Source de Sion, Sr. M. Carmelle NDS, Roma 1977r.,)

Alphonse rozpoznaje Maryję. Jest taka sama jak na Cudownym Medaliku, z objawień Katarzyny Labouré w Paryżu, które miały miejsce zaledwie 12 lat wcześniej. Trzy razy próbuje na nią spojrzeć, lecz z powodu oślepiającej światłości musi spuścić wzrok. Czuje jej obecność. Jej otwarte ręce zdają się zapraszać do pojednania. Maryja jest dla niego znakiem Bożej czułość i jak powie później  „ prowadzi nas zawsze do Jezusa”, odkrywając przed nami „wszystkie sekrety Bożego miłosierdzia”.

Bazylika św. Andrzeja delle Fratte

Po załatwieniu swoich spraw baron Bussonier rusza na poszukiwanie Ratisbonna. Odnajduje go klęczącego przed kaplicą Anioła Stróża. Zdaje się być nieobecny. Reaguje wreszcie na kolejne dotknięcie barona , odwraca z zalaną łzami twarzą i całując medalik mówi: „ Ah! jak bardzo ten pan Ferronnay za mnie się modlił! Jaki jestem szczęśliwy, jak Bóg jest dobry, jaki pełen łaski i szczęścia, jak bardzo ci którzy tego nie wiedzą są nieszczęśliwi”. Z promieniującą, przemienioną twarzą prosi o spotkanie ze spowiednikiem, niecierpliwie pyta, kiedy będzie mógł przyjąć chrzest bez którego nie wyobraża sobie życia. Mówi też, że o tym co się wydarzyło może opowiadać tylko na kolanach. Tak upragniony chrzest odbywa się kilka dni później, 31 stycznia, a Alphonse przyjmuje na nim imię Maria. Cały Rzym huczy o cudzie z kościoła św. Andrzeja i o nawróceniu młodego Ratisbonna. Wielu idzie w jego ślady, powracając do praktyk religijnych, lub przyjmując chrzest w kościele katolickim.

Alphonse-Marie dzieląc się swoim szczęściem , proponuje przyjęcie chrztu także swojej narzeczonej, ta jednak odmawia, i zaręczyny zostają zerwane. Dalsze dzieje Alphonse-Marii to wstąpienie do seminarium jezuickiego, wyświęcenie na kapłana 23 września1848 roku. Nawrócenie, chrzest, przyjęcie święceń nie wiązały się jednak z odcięciem się od historii i losów własnego narodu. Żeby służyć mu jak najlepiej, postanawia dołączyć do dzieła, które założył w 1843 roku jego brat Teodor. Jest to poświęcone Matce Bożej ze Syjonu zgromadzenie zakonne, którego dwie gałęzie męska i żeńska istnieją do dziś. Owocna i pełna poświęcenia współpraca braci kończy się wraz z ich śmiercią w 1884 roku.

Świadkiem upamiętniający dziś historię tych dwóch niezwykłych powołań jest skromne popiersie Ojca Marii Ratisbonne eksponowane przed kaplicą objawienia w kościele św. Andrzeja delle Fratte. Jest ono znakiem wspólnej miłości braci Ratisbonne do Maryi – obaj przyjęli Ją do swego życia, a mistyczne z Nią spotkanie wywarło kapitalny wpływ na ich duchowość i na zawsze już związały z historią cudownego medalika. Ta zaś już nieodwracalnie wpisała się w historię Narodu Wybranego. Wystarczy przypomnieć, że objawienie Matki Bożej Alphonsowi Ratisbonne miało miejsce dokładnie 100 lat przed spotkaniem  w Wannsee pod Berlinem , podczas którego 20 stycznia 1942 roku hitlerowcy podpisali dokument o dość enigmatycznym tytule „ O ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej”, a który oznaczał nic innego, jak rozpoczęcie planowej akcji eksterminacji Żydów. Mury rzymskiego kościoła św. Andrzeja pamiętają jeszcze jednego czciciela Maryi z cudownego medalika, który w obozie w Oświęcimiu w roku 1941 podzielił los skazanych na zagładę Polaków i Żydów. Mowa tu o świętym Maksymilianie -Marii Kolbe OFMConv., którego popiersie stoi obok O. Marii Ratisbonne NDS . Również ojciec Maria OFMConv. Jest związany z tym miejscem. Swoją mszę świętą prymicyjną odprawił właśnie w kościele S. Andrea delle Fratte w Rzymie, przy ołtarzu, jak mówiono „ Ratisbonnea”, a później rozdawał każdemu komu tylko mógł cudowny medalik, mówiąc: „Najświętsza Maryja Panna to nie bajka czy legenda, ale istota żyjąca, kochająca każdego z nas, lecz nie dość znana i nie dość nawzajem miłowana – trzeba więc rozgłaszać Jej dobrotliwą działalność”.

Nie inaczej sądził ojciec Maria Ratisbonne , jak Maryja przechowując i rozważając w swoim sercu pamięć wielkich dzieł , które uczynił mu Bóg. Pisał z Ein Karem pod Jerozolimą do swego przyjaciela: „ Nigdy nie przestałem widzieć w interwencji Maryi, ręki Boga, nie ręki która karze lecz ręki miłosierdzia; to właśnie temu zawsze ufam nawet w najtrudniejszych chwilach. /…/ Co więcej powiedzieć o 20 stycznia? Trzeba zamilknąć, medytować i adorować.

S. ANNA BODZIŃSKA NDS

P.S. 20 stycznia 2022 roku będziemy obchodzić 180 lat od objawienia Matki Bożej Ojcu Marii Ratisbonne.

Medalik Ojca Marii-Alphonsa Ratisbonna